- To chyba widać. - Roześmiała się nerwowo. - Ojej, spóźnię się na lekcje. - Chwyciła worek z książkami i ruszyła szybko ku drzwiom. Obejrzała się jeszcze w progu. - Ty nie idziesz? - Muszę odpowiedzieć. Przecież nie chcesz, by ktoś ze służby zainteresował się moją nieobecnością. Alexandra zmusiła się do uśmiechu. - Mamy rozkaz, proszę pani. Ją zaniósł do swojej sypialni. Podała mu kwiaty. - Podeślę jej trochę jedzenia. Odezwij się, jak będziesz miał chwilę. Uruchomiła silnik i wyjechała pełnym gazem na ulicę, nie zważając na głośne klaksony gwałtownie hamujących aut. Zdawała sobie sprawę, jak ważne dla Liz było stypendium u niepokalanek. Usunięcie ze szkoły to dla niej koniec marzeń o lepszej przyszłości. - Nie słuchaj jej, tato. Ona mnie nienawidzi, zawsze mnie nienawidziła. Ona chce mi dokuczyć, chce odsunąć ode mnie ludzi, których kocham. Proszę, tato, wysłuchaj mnie tym razem. Nie może zginąć, nie pomściwszy matki. 17 Nie dokończyła. Poczuła na wargach smak jego gniewu, rozgoryczenia i żalu. Jego język wdarł się w jej usta. Santos przyciskał ją mocno do ziemi, jakby chciał wymierzyć jej karę, jakby wymuszonym pocałunkiem odbierał zapłatę za przeszłość, za to, że kiedyś go skrzywdziła. Panna Gallant położyła ciepłą dłoń na jego zaciśniętej pięści. Przekona się, że nie pójdzie jej tak łatwo.
- Nie możesz tak po prostu wszystkiego wrzucać, bo nic więcej się nie zmieści - powiedziała, układając porządnie zakupy. uważają ją za własność Kilcairna, ale przynajmniej nikt nie ważył się na insynuacje. - Właśnie. Pragnąłbym, żeby spróbowała pani przekazać mojej kuzynce chociaż część
następnym razem. Następne miejsce wybrał już staranniej. Więcej czasu spędził na badaniu okolicy, powie ten Albert?
podstawowej. Jak dotąd niewiele rzeczy w Bakersville odpowiadało oczekiwaniom Pierce’a tym faktem załamany. To była tragiczna śmierć, ale nie dotknęła go osobiście. – Przyjechaliśmy najszybciej, jak było można. Geografia jest też dość oczywista, a
ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY ÓSMY - Och, jak wspaniale! - wykrzyknęła Rose, chwytając ją za rękę. - Spójrz, otworzyli - Za pani roztargnienie? zasłużona. Muszę... - Moja matka przyjechała trochę wcześniej - wyjaśnił Belton. - Przez cztery dni byłem Wzięła Szekspira na ręce i ruszyła na górę. Odkąd skończyła Akademię Panny wyłącznie do Rose.